Ulubienica polskich kibiców ze złotem igrzysk. Co za historia w Paryżu
Jasmine Paolini była jedną z faworytek do medalu w grze pojedynczej. W tym sezonie dotarła do dwóch wielkoszlemowych finałów (Roland Garros i Wimbledon). Była triumfatorką także prestiżowego turnieju w Dubaju. Jej forma w ostatnim czasie była na tyle wysoka, że stawiano jej akcje wysoko. Włoszka z polskimi korzeniami odpadła jednak już w III rundzie, gdzie pokonała ją Anna Karolina Schmiedlova. Słowaczka to jedna z rewelacji olimpijskich zmagań w singlu, lecz finalnie zajęła czwarte miejsce, ulegając w spotkaniu o brąz Idze Świątek.
Paolini ma powód do radości
Na odpadnięciu z singlowego turnieju udział Paolini w igrzyskach olimpijskich się nie zakończył. 28-latka brała bowiem udział także w zmaganiach w deblu, gdzie grała wspólnie z Sarą Errani. Włoszki dotarły do wielkiego finału, a tam nie zawiodły swoich kibiców.
Para Paolini / Errani w starciu o złoto okazały się lepsze od duetu Mirra Andreeva/Diana Shnaider. Zwyciężyły po trzysetowym boju – 2:6, 6:1, 10-7. Można zatem powiedzieć, że Paolini ukoronowała swój sezon, Sara Errani skompletowała Karierowego Złotego Wielkiego Szlema w deblu jako siódma zawodniczka w historii tenisa. Dla obu pań tego typu triumf ma wyjątkowy smak. Imponujące jest to, w jaki sposób reprezentantki Italii wróciły do meczu po słabym otwarciu w pierwszym secie.
Paolini jest lubiana przez Polaków
Wiadomość o tym, że Paolini została mistrzynią olimpijską w deblu na pewno ucieszyła polskich kibiców. 28-latka ma bowiem polskie korzenie i często podkreśla, że utożsami się z naszym krajem. W dodatku mówi w sposób komunikatywny po polsku. W tym sezonie przedostała się na piąte miejsce w rankingu WTA, jeśli chodzi o singla. Być może nie jest to jeszcze jej ostatnie słowo.